Nie ma czwartego miejsca, jest piąte. Tomasz Jaszczuk w finale skoku w dal spadł o jedną pozycję, bo Szwedzi złożyli protest i dopięli swego. Skandynawowie - jak podała Polska Agencja Prasowa - nie zgodzili się z pomiarem ostatniego skoku Thobiasa Nilssona Montlera. Szwedzi wytknęli organizatorom błąd, ci się przyznali i ostatecznie zweryfikowali wynik zawodnika na 8,10 m.
Tomasz Jaszczuk, który skoczył 8,08 m wczoraj był jeszcze przekonany, że zajął miejsce tuż za podium.
To nie był pierwszy przypadek pomyłki organizatorów Mistrzostw Europy. Niemcy mieli już kilka innych skarg na błędne pomiary. Sam Jaszczuk już po środowych zawodach mówił: "Jest mi przykro, że jestem czwarty. Liczyłem na to, że zdobędę medal. Stać mnie było na to.
Rok temu na HME Jaszczuk był czwarty. Skoczył wtedy 7,98 m. W czwartek triumfował Grek Tentoglu, który uporał się z miejscowym faworytem Niemcem Fabianem Heinle. Brąz obronił Ukrainiec Nikiforow.
0 komentarze:
Prześlij komentarz